1949 - w centrum zainteresowania opinii publicznej
Działalność Bruno Gröninga w Herfordzie
Tysiące chorych i szukających pomocy oblegają Gröninga
Dziewięcioletni Dieter Hülsmann był już od dłuższego czasu przykuty do łóżka. Cierpiał z powodu postępującej dystrofii mięśni i żaden z konsultowanych lekarzy i profesorów nie mógł mu pomóc. Kiedy Bruno Gröning zajął się chłopcem, dziecko zaczęło znowu chodzić. Inżynier Hülsmann – poruszony nagłym uzdrowieniem syna – poprosił swego gościa, aby został. Chciał zaprosić innych chorych, aby ten – jak mówił Hülsmann – „cudotwórca” im pomógł.
Bruno Gröning przyjął zaproszenie i z dnia na dzień przybywało coraz więcej ludzi szukających pomocy. Coraz więcej ludzi dowiadywało się o cudownych wydarzeniach wokół Gröninga. Nie minęło wiele czasu, a jego nazwisko było na ustach wszystkich. Gazety pisały o „cudownym doktorze”, a w brytyjskiej strefie stał się tematem codziennych rozmów. Tysiące ludzi napływało na Wilhelmplatz i tłumy oblegały dom.
Manfred Lütgenhorst z gazety Münchner Merkur pisał 24 czerwca 1949: „Kiedy rano o 10.30 przybyłem do Hereford, przed małym, dwupiętrowym domem przy Wilhelmplatz stało około tysiąca ludzi. Był to nie do opisania obraz ludzkiej nędzy. Niezliczeni sparaliżowani na wózkach inwalidzkich, inni niesieni na rękach swoich krewnych, niewidomi, głuchoniemi, matki z upośledzonymi i sparaliżowanymi dziećmi, staruszki i młodzi mężczyźni przeciskali się jęcząc. Prawie sto samochodów, ciężarówki i autobusy parkowały na tym placu. Wszyscy przyjechali z daleka.”
Paraliże, wrzody żołądka, ślepota: „Pan Gröning spojrzał na mnie, i teraz jestem znowu całkowicie zdrowy.“
Manfred Lütgenhorst opisuje dalej: „Czy Państwo wierzą, że zostaną uzdrowieni?’ – pytałem chorych. Przytaknęli. ‚Musiałby pan tu wczoraj być’ – odpowiedział mi jeden. ‚Pan Gröning był w Viersen w Rheinland, a na tym podwórzu wstało pięciu sparaliżowanych i zdrowi poszli do domu. Uzdrowienie na odległość – to podwórze ich uzdrowiło.’ Inni chorzy to potwierdzili.
Chodziłem wśród tych mas i stenografowałem ich zadziwiające historie. Już one same wystarczały, aby napisać książkę. Kiedy zapaliłem papierosa, stojący obok młody człowiek zwrócił się do mnie: ‚Proszę mi sprzedać jednego’. Miał na sobie uniform wojskowy i wyglądał jakby wrócił z niewoli z Rosji. Zapalił papierosa i powiedział swawolnie: ‚Widzi pan, teraz znowu mogę robić wszystko samodzielnie’. Poruszał przy tym prawą ręką wraz z palcami i prawą nogą. ‚Czy pan także został uzdrowiony przez Gröninga?’ – zapytałem. ‚Tak. W Rosji doznałem prawostronnego paraliżu. Pan Gröning popatrzył tylko na mnie i teraz jestem całkowicie zdrowy. Wciąż jeszcze nie mogę tego pojąć.’ Szczęśliwy machał kończynami.
Skierowałem się do grupy zgromadzonej wokół kobiety o siwych włosach, mającej około czterdziestu lat. ‚Naturalnie’ – słyszę jej słowa – ‚ja także zostałam uzdrowiona przez pana Gröninga. Miałam olbrzymie wrzody żołądka, chudłam coraz bardziej i nie mogłam spać ze względu na bóle. U Gröninga było nas 12 osób. […] Spojrzał na mnie i wtedy miałam wrażenie, jak gdyby te wrzody spadały jak kamienie na ziemię. Od tego czasu nie mam żadnych bólów, przytyłam, a zdjęcia rentgenowskie potwierdzają jednoznacznie zniknięcie wrzodów. Stawiłam się na komisję lekarską. Mogę panu powiedzieć, że ci to się zdziwili!’.
Kobieta kontynuowała: ‚Ale to jeszcze nic. W ubiegłym tygodniu stał tu na podwórzu niewidomy mężczyzna. Wyczekiwał tu wiele dni i nocy. Zauważyłam go, ponieważ dość często tędy przechodzę. Żal mi go było i zaprosiłam go do siebie na posiłek. ‚Nie’ – bronił się. ‚Nie wolno mi przegapić tego momentu, kiedy wyjdzie pan Gröning.’ Przyniosłam mu bułkę i powiedziałam mu, że postaram się, aby go ktoś odprowadził na dworzec. ‚Nie potrzebuję nikogo, ja sam będę mógł pójść na dworzec.’ A potem widziałam to na własne oczy. Pan Gröning przyszedł, a ten młody mężczyzna wykrzyknął: ‚Znowu widzę!’. Rzeczywiście, zniknęła zasłona z jego oczu. Opisał mi dokładnie, jaką torebkę trzymałam w ręku. Powiedział: ‚Tam jedzie samochód z takim numerem rejestracyjnym (odczytał go)’. Sam znalazł drogę do dworca. Wszyscy stojący wokół płakali z radości.’”
Zakaz uzdrawiania ze strony urzędów i lekarzy
Nie minęło wiele czasu, a również władze – a szczególnie Urząd Zdrowia – zajęły się tym przypadkiem. Utworzono komisję śledczą i Bruno Gröning otrzymał zakaz uzdrawiania. Kilku wpływowych lekarzy było jego zdeklarowanymi wrogami. Zrobili wszystko co mogli, aby zakazać mu działania i zażądali, aby swoje uzdrawiające zdolności poddał naukowemu badaniu. Ale to, jakie przekonania kryły się za tym zakazem, ukazują jasno następujące wypowiedzi w dużym stopniu zaangażowanych lekarzy: ”Gröning może udowadniać co chce, i tak nie dostanie zezwolenia na uzdrawianie.” „Zadawanie się z Gröningiem jest sprzeczne z etyką lekarską.” W końcu czerwca musiał ostatecznie opuścić Herford. Zawiodły wszystkie wysiłki, by otrzymać zezwolenia na uzdrawianie.
Przebieg życia i najważniejsze jego etapy
Przygotowanie do jego późniejszej działalności
Narzucone i przerwane lata nauki
Po ukończeniu V klasy szkoły powszechnej Bruno Gröning rozpoczął naukę kupiectwa. Jednak po dwóch i pół roku musiał ją przerwać na żądanie ojca. Podmajstrzy murarski chciał, aby jego syn również wyuczył się jakiegoś rzemiosła budowlanego. Kształcił go na stolarza, ale również i tu nie doszło do ukończenia nauki. Nie pozwoliły na to zawirowania gospodarcze w okresie powojennym. Firma, w której odbywał praktykę, musiała zostać zamknięta z braku zamówień na kwartał przed zakończeniem jego nauki. W kolejnych latach pracował w różnych zawodach. Egon Arthur Schmidt opisuje te czasy:
„Udawała mu się każda praca, której się podjął “
„Opowiadali mi o tym różni koledzy z pracy jako o szczególnej właściwości, że udawała mu się każda praca, której się podjął, czy to była naprawa zegarków czy radioaparatów, czy też praca ślusarza. Techniczne prace odpowiadały mu szczególnie. Nigdy nie unikał najcięższych prac fizycznych. Pracował też ciężko jako robotnik portowy podobnie jak jego koledzy. Nie ukrywał, że to należało do tej drogi, która prowadziła go przez głębie, aby dostać się na wyżyny. Stare chińskie przysłowie mówi: ‚Kto nie przeszedł przez bagno, ten nie może być świętym’. Istnieje wystarczająco dużo zeznań jego dawnych kolegów, z których jedno dotarło do mnie dopiero niedawno. Jest w nim napisane prostym językiem, że po rocznej wspólnej pracy, w pamięci tego człowieka Bruno Gröning pozostanie najlepszym i najprzyzwoitszym kolegą, jakiego kiedykolwiek miał.”
Małżeństwo i rodzinne tragedie
Mając 21 lat ożenił się. Żona jednak nie miała dla niego zrozumienia. Chciała go wcisnąć w ciasnotę mieszczańskiego życia rodzinnego, a dokonywane przez niego uzdrowienia uważała za „dziwactwo”. Kiedy więc zachorowali ich synowie (Harald urodzony w 1931 r. i Günter urodzony w 1939 r.), Gertrud Gröning – nie wierząc w uzdrowicielską siłę swego – nie powierzyła dzieci jemu lecz lekarzom. Jednak medycyna akademicka nie mogła pomóc. Obaj chłopcy zmarli w szpitalu, Harald w 1939 r. w Gdańsku, Günter w 1949 r. w Dillenburgu. Dla Bruno Gröninga były to ciężkie ciosy losu. Nawet po latach płynęły mu łzy, kiedy mówił o swoich synach.
Okres międzywojenny był dla niego przygotowaniem do późniejszej działalności. Musiał przejść przez niektóre gorzkie doświadczenia, aby rozumieć ludzi w każdej sytuacji życiowej i aby wczuć się w ich potrzeby.
Pomagać zamiast strzelać – na froncie wojennym i w niewoli
Podczas II wojny światowej został wcielony do Wehrmachtu w 1943 roku. Doszło wówczas do scysji z jego przełożonymi. Z powodu jego odmowy strzelania do ludzi zagrożono postawieniem go przed sądem wojennym. Ostatecznie jednak musiał pójść na front, został ranny, trafił do rosyjskiej niewoli i przybył pod koniec 1945 r. jako przesiedleniec do Niemiec Zachodnich.
W czasie wojny Bruno Gröning kierował się w swym postępowaniu niesieniem pomocy. Już na froncie wykorzystywał każdą okazję, aby wstawić się za swoich towarzyszy i za ludność cywilną.
W pewnej rosyjskiej wsi umożliwił ludziom, znajdującym się w obliczu śmierci głodowej, dostęp do zapasów żywności wojska. W niewoli wywalczył dla swoich towarzyszy lepsze ubranie, lepsze wyżywienie i zakwaterowanie. Pomógł wyzdrowieć licznym cierpiącym z powodu obrzęków głodowych. W czasie wojny nie zabił żadnego człowieka, ale niezliczonym pomógł.
Rozpad małżeństwa i zwrot ku wszystkim ludziom
W grudniu 1945 zwolniono go z niewoli. Rozpoczął nowe życie w heskim Dillenburgu, gdzie sprowadził swoją rodzinę. Kiedy jednak zmarł również jego drugi syn, a żona chciała zabronić mu pomagania innym, rozstał się z nią. Czuł się zobowiązany, aby uzdrawiające siły, którymi dysponował, udostępnić wszystkim ludziom. Powiedział:„Ja nie należę do pojedynczych ludzi, należę do całej ludzkości.”
Z początkiem 1949 r. jego droga zaprowadziła go do Zagłębia Rury. Dzięki relacjom niektórych uzdrowionych, coraz więcej ludzi zwracało uwagę na Bruno Gröninga. Chodził od domu do domu, wszędzie tam, gdzie był potrzebny, gdzie chorzy prosili go o pomoc. Tak więc działał w małym kręgu, aż w marcu 1949 przyjął zaproszenie inżyniera z Herford do odwiedzenia jego syna.
Dzieciństwo i młodość
Bity, wyśmiewany, niezrozumiany, uważany za dziecko, które jest inne niż pozostałe
Ucieczka od nieczułego otoczenia do natury: „Tutaj przeżywałem Boga“
Bruno Gröning urodził się 30. maja 1906 w Gdańsku-Oliwie jako czwarte z siedmiorga dzieci małżeństwa Augusta i Margarethe Gröning. Rodzice już wcześnie zauważyli niezwykłość ich syna, na przykład same przychodziły do niego zwierzęta uważane za płochliwe, jak zające czy sarny i pozwalały się głaskać.
Im bardziej Bruno dorastał, tym bardziej obcy stawał się dla swojego otoczenia. Gröning opowiadał, że nieraz w domu otrzymywał tęgie lanie. Te uderzenia, jak mówił, nie sprawiały jego ciału bólu, ale czuł się niezrozumiały.
Odrzucony przez nieczułe otoczenie, mały Bruno uciekał na łono natury. Bardziej niż do ludzi ciągnęło go do zwierząt, drzew i krzewów. Często znikał w pobliskim lesie na wiele godzin.
„Tutaj przeżywałem Boga. W każdym krzewie, w każdym drzewie, w każdym zwierzęciu, a nawet w kamieniach. Wszędzie mogłem stać i rozmyślać – nie istniało pojęcie czasu – i czułem się tak, jakby moje całe wewnętrzne życie rozszerzało się w nieskończoność.”
Nigdy nie brał udziału w dzikich bójkach swoich rówieśników, toteż często był obiektem kpin i za swoją odmienność był karany i bity.
Mile widziane uzdrowienia ludzi i zwierząt
Z czasem stał się zauważalny również inny aspekt charakteru Bruno Gröninga - który później doprowadził do tego, że znalazł się w centrum uwagi opinii publicznej - w jego obecności ludzie i zwierzęta odzyskiwali zdrowie. Szczególnie podczas I wojny światowej, kiedy odwiedzał często szpitale wojskowe, gdzie był mile widziany, ranni czuli się dobrze w jego obecności i wielu powracało do zdrowia. Zdarzało się też, że chorzy posyłali po jego matkę z prośbą, aby przyszła do nich z małym Bruno. W rodzinie i w kręgu znajomych chętnie korzystano z uzdrawiających zdolności chłopca.
Dążenie do niezależności
Bruno Gröning pisze w swoim życiorysie: „Już jako małe dziecko widziałem, jak ludzie w mojej obecności byli uwalniani od swoich dolegliwości, dzieci jak i dorośli w zdenerwowaniu lub kłótni całkowicie się uspakajali po kilku moich słowach. Będąc jeszcze dzieckiem mogłem także stwierdzić, że zwierzęta uważane zwykle za płochliwe albo też złośliwe, wobec mnie były potulne i łagodne. Mój stosunek do domu rodzinnego był osobliwy i napięty, dlatego zacząłem dążyć do pełnej niezależności, aby wydostać się z otoczenia ‚niezrozumienia’ mojej rodziny.”
Bruno Gröning (1906-1959)
Nadzwyczajny człowiek w centrum społecznych kontrowersji
W roku 1949 postać Bruno Gröninga z dnia na dzień znalazła się w centrum uwagi niemieckiej opinii publicznej. Donosiły o nim: prasa, radio i kronika filmowa. Wydarzenia wokół „Cudownego doktora”, jak go wkrótce zaczęto nazywać, miesiącami trzymały w napięciu młodą republikę. Nakręcono film, powołano naukowe komisje badawcze, przypadkiem Bruno Gröninga zajęły się urzędy, aż do najwyższych instancji. Minister do spraw socjalnych Północnej Nadrenii i Westfalii nakazał ścigać prawnie Bruno Gröninga za wykroczenia przeciw ustawie dla naturoterapeutów. W przeciwieństwie do niego premier Bawarii tłumaczył, że nie można do tego dopuścić, aby tak „wyjątkowy fenomen” jak Gröning, poniósł porażkę przez paragrafy. Ministerstwo spraw wewnętrznych Bawarii określiło działalność Gröninga jako „spontaniczne działanie miłości”.
Wszystkie warstwy społeczne prowadziły ostre i kontrowersyjne dyskusje na temat Bruno Gröninga. Fale emocji wzrastały. Duchowni, lekarze, dziennikarze, prawnicy, politycy i psycholodzy – wszyscy mówili o Bruno Gröningu. Jego cudowne uzdrowienia były dla jednych darami łaski wyższej siły, dla innych szarlatanerią. Jednak prawdziwość uzdrowień została potwierdzona badaniami medycznymi.
Cały świat interesuje się prostym robotnikiem
Bruno Gröning urodził się w 1906 roku w Gdańsku, a po wojnie, jako przesiedleniec, wyemigrował do Niemiec Zachodnich. Był prostym robotnikiem. Utrzymywał się z wykonywania różnych zawodów, był między innymi cieślą, robotnikiem fabrycznym, dokerem. I oto nagle znalazł się w centrum zainteresowania publicznego. Wiadomości o cudownych uzdrowieniach rozeszły się po całym świecie. Ze wszystkich krajów przybywali chorzy, napływały listy z prośbami o pomoc i różnymi ofertami. Dziesiątki tysięcy potrzebujących przybywało do miejsc, w których działał. Zanosiło się na rewolucję w medycynie.
W kleszczowym uchwycie zakazów, postępowanie sądowe i chciwi na zysk współpracownicy
Siły przeciwne również były aktywne. Robiły wszystko, aby przerwać działalność Bruno Gröninga. Prześladowały go zakazy uzdrawiania, wytaczano mu procesy. Wszelkie wysiłki wprowadzenia jego działalności na uporządkowane tory, nie powiodły się. Z jednej strony z powodu oporu wpływowych elit społecznych, z drugiej zaś strony z powodu nieudolności lub chęci zysku jego współpracowników. Kiedy Bruno Gröning umierał w styczniu 1959 roku w Paryżu, wciąż toczył się jeszcze przeciwko niemu ostatni proces. Postępowanie sądowe zostało zawieszone, a ostatecznego wyroku nigdy nie ogłoszono. Jednak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.
Bóg jest największym lekarzem
Nie ma chorób nieuleczalnych
Ufność i wiara – warunkiem uzdrowienia
Naprawdę uzdrawiać może tylko Bóg, nigdy człowiek. Bóg jest największym lekarzem. Dla niego nie ma chorób nieuleczalnych, nie ma rzeczy niemożliwych. Bruno Gröning zawsze powtarzał: „Ufaj i wierz, to Boża siła pomaga i uzdrawia!”
Jedyną rzeczą, której oczekuje od szukającego pomocy, jest gotowość zaufania mu i przyjęcia wiary w Boga, jego uzdrawiającą siłę i własne uzdrowienie. Gdy człowiek spełni te warunki, Bruno Gröning może mu pomóc. Nawet jeśli wiara jakiejś jednostki jeszcze jest za słaba, oferuje swoją pomoc: „Jeżeli Państwo dziś nie możecie jeszcze wierzyć, chcę to czynić za Was tak długo, aż sami rzeczywiście uwierzycie. Jeżeli dzisiaj nie potraficie jeszcze prosić, nie potraficie się modlić, to chcę uczynić to za Was.”
Bóg nie jest karzącym sędzią
Tak więc poprzez Bruno Gröninga ludziom, którzy przyjmą wiarę w zdrowie, może być udzielona Boża pomoc. Wszystkim należy pomóc. Ludzie powinni przekonać się, że Bóg nie jest karzącym sędzią, lecz kochającym Ojcem. Wszyscy ludzie są Jego dziećmi, a On jest dla nich Przyjacielem i Zbawcą.
Poprzez Bruno Gröninga człowiek może znowu doświadczyć cudów Bożych. Bóg jest dla wszystkich ludzi największym lekarzem i pomocnikiem. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Bruno Gröning powiedział: „Jest wiele rzeczy, których nie można wytłumaczyć, ale nie ma niczego, co nie mogłoby się wydarzyć.”
Człowiek jest duchem
Ciało jest jedynie ziemską powłoką dla ducha i duszy
Bruno Gröning wyjaśnił swoim słuchaczom prawdziwą istotę człowieka: „Kim Państwo jesteście?”- pytał. Nikt ze słuchaczy nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie inaczej, jak podając swoje nazwisko. Odpowiedź taka nie liczyła się jednak u Bruno Gröninga. „Czy jesteście Państwo ciałem?” dopytywał dalej. Gdy odpowiedzieliśmy milczeniem, wyjaśnił, że już od samego początku, zawsze byliśmy nie ciałem, lecz duchem. Nasze ciało zostało nam wypożyczone przez Boga jedynie na czas obecnego życia na ziemi. Otrzymaliśmy je, gdy się urodziliśmy i oddamy je z powrotem ziemi, gdy wrócimy znów do Boga. Nasza dusza łączy ducha z ciałem i zabiera ze sobą w zaświaty zarówno dobre, jak i złe doświadczenia z obecnego, ziemskiego życia. Dusza jest nośnikiem tej Bożej iskry, która umożliwia człowiekowi kontakt z Bogiem, z chwilą gdy otworzy się on w swej wierze. Gdy jednak dusza zamknie się w sobie z braku wiary, połączenie z Bogiem zostaje przerwane.
Ciało nie stanowi więc prawdziwej istoty człowieka, lecz jest wyłącznie ziemską powłoką dla ducha i duszy. Tak więc śmierć ciała nie oznacza końca życia, jak wierzy w to obecnie wielu ludzi, lecz życie toczy się dalej. Ono nie jest uzależnione od ciała.
Człowiek nie jest zły – tylko jeśli sam siebie zaniedba, ulegnie złu
Człowiek jest duchem, a jego ciało to podarunek, który Bóg dał mu jako narzędzie w ziemskim życiu. Właściwym przeznaczeniem człowieka jest to, by wykorzystał ciało na rzecz dobra i z jego pomocą zamieniał dobre myśli w czyn. Mając wolną wolę, człowiek może jednak wykorzystać swoje ciało także w złych celach: aby kraść, zabijać, niszczyć. Po jego czynach można rozpoznać, z kim jest połączony i komu służy: czy jest na służbie u Boga, czy w służbie szatana. Nie oznacza to, że człowiek jako taki jest dobry albo zły, lecz:
„Człowiek jest i pozostanie stworzeniem Bożym, nigdy diabelskim, nigdy szatańskim, nigdy nie jest człowiek zły, tylko może, jeżeli opuści Boga, jeżeli zaniedba sam siebie, być przez zło zawładnięty. Zło ogarnia go i potem musi on służyć złu. To nie człowiek jest tym, który czyni źle, tylko zło. Od zła nie możemy oczekiwać niczego dobrego! Ale tak samo od Boga nic złego!”
„Jeżeli on [człowiek] jest za słaby, poddaje się złu, upada coraz niżej, wówczas nie może iść drogą, która prowadzi do góry, nie może iść, ponieważ brak mu siły, on spada i wpada w ramiona szatanowi i jest potem wydany na pastwę zła. Jeżeli wtedy nie pojawi się jakaś ratująca, pomocna ręka i nie wyrwie go z tego, jest zgubiony na ładny okres czasu. Wtedy będzie musiał służyć złu.”
Każda myśl oddziaływuje
Obowiązkiem każdego człowieka jest utrzymywać swe ciało w porządku. Każda negatywna myśl, każde złe słowo i każdy zły czyn wpływają na ciało szkodliwie, to znaczy, jeśli duch nie jest połączony z Bogiem i podda się negatywnej sile, może to doprowadzić do choroby ciała.
Kiedy jednak dusza znowu otworzy się na przyjęcie Bożej siły i połączy się z duchem, rezultatem tego będzie uzdrowienie ciała. Dlatego też tak ważna jest tu własna duchowa postawa. Uzdrowienia nigdy nie można obiecać. Zawsze zależy ono od samego człowieka, od tego jak otworzy się na dobro i jak przyjmie do serca naukę Bruno Gröninga. Leczenie ciała może tylko zwalczyć skutki, lecz nie może usunąć przyczyny. Zrobić to może jedynie sam człowiek, dokonując „wielkiego nawrócenia”.
Myśli są siłami
Pozytywna myśl buduje, negatywna myśl rujnuje
Bruno Gröning często wzywał swych słuchaczy, aby sprawdzali swoje własne myśli i przyjmowali tylko te dobre. Bóg i szatan są nie tylko źródłami siły, lecz również źródłami myśli. Myśli wysyłane są nieustannie - dobre od Boga, złe od szatana. Według Bruno Gröninga człowiek sam nie jest w stanie tworzyć myśli, lecz posiada jedynie zdolność ich przyjmowania.
„Bardzo ważne jest, jakie myśli człowiek przyjmuje, bo myśli są siłami. Jeżeli człowiek chce dobra, to pomaga mu Bóg; jeśli chce zła, to pomaga mu szatan!”
Człowiek nie jest bezwolny wobec wszystkiego, co przychodzi mu do głowy. On decyduje sam, które myśli do siebie dopuści, a których nie przyjmie. Jednak decyzja powinna tu być podjęta rozważnie, a nie pochopnie. Za każdą myślą stoi siła: każda myśl pozytywna wzmacnia, a negatywna osłabia; każda radosna wieść uskrzydla, a smutna deprymuje, zniechęca. Myśli są duchowymi siłami. Zawierają w sobie moc, o której dzisiejsza ludzkość nie ma prawie pojęcia. Myśl wywołana miłością może pobudzić człowieka do oddania życia za kogoś innego. Myśl wywołana nienawiścią może popchnąć człowieka do morderstwa. „Strzeżcie się Państwo każdej złej myśli!”
„Wszystko, co przyjmiecie Państwo w siebie, musi znowu z Was wyjść“
„Powinniście sobie Państwo to już uświadomić, że jeżeli przyjęliście tylko jedną złą myśl, to wtargnęły w Was dalsze złe myśli – o czym się niejednokrotnie przekonaliście - i potem wypowiadaliście również złe słowa. Czyli wszystko, co przyjmiecie Państwo w siebie, musi znowu z was wyjść.”
„Jeżeli przyjmiecie Państwo w siebie tylko jedną złą myśl, to stajecie się sługą zła, stajecie się Państwo rzeczywiście sługami szatana! Pozwólcie sobie to powiedzieć!”
Człowiek działa zgodnie ze swoją wolą
Ale jak człowiek może poradzić sobie z depresyjnymi, obsesyjnymi myślami pełnymi zwątpienia i lęku, jak się przed nimi obronić? Wyłaniają się one nagle, jakby znikąd i atakują go, starając się zawładnąć jego uczuciami. Co człowiek powinien wtedy zrobić?
Szatan chce negatywnymi myślami – nieważne o jakim odcieniu – sprowadzić człowieka na manowce, odwieść go od Bożej drogi. Chce, aby człowiek się bał, złościł, wątpił w dobro i łamał Boże prawa. Aby to osiągnąć, wmawia człowiekowi, że jest jedynie piłeczką w grze niedobrych myśli i uczuć, i jest wobec nich bezbronny. To jest jednak kłamstwo i oszustwo.
Bóg tak stworzył człowieka, że on sam może decydować o swoich myślach, słowach i czynach. Jeśli jakaś niedobra myśl pojawia się przed jego wewnętrznym okiem, może ją spokojnie, ale stanowczo odrzucić. Jeśli pozostanie przy tym nieugięty, zło musi ustąpić i nie może zdobyć nad nim władzy. Człowiek, posiadając wolną wolę, sam decyduje o swoim losie. „Człowiek działa zgodnie ze swą wolą. Jaka wola, taka myśl. Myśl pobudza człowieka do czynu.”
Najpierw musi być wola wyzdrowienia
Jak wielkie znaczenie mają myśli, pokazuje Bruno Gröning na bardzo prostym przykładzie. Przy budowie domu pierwszym impulsem jest wola, czy też życzenie, aby zbudować dom. Ostatecznie myśl ta krystalizuje się coraz bardziej, aż powstaje dokładny plan. Jak dotąd cała budowla istnieje wyłącznie w wyobraźni przyszłego właściciela. Właściwa budowa domu jest dopiero ostatnim krokiem na tej długiej drodze. Poprzedziły ją liczne rozważania i przygotowania.
Tak samo jest z uzdrowieniem. Najpierw musi być wola wyzdrowienia, potem zerwanie w myślach z chorobą i przyjęcie wiary w wyzdrowienie. A ostatnim krokiem jest uzdrowienie zachodzące w ciele. Uzdrowienie nie jest jednak dziełem człowieka, lecz aktem łaski Boga. Człowiek nie może na nią zasłużyć, lecz może ją osiągnąć.
Przeciwieństwa „dobro” i „zło”
Człowiek żyje pomiędzy i ma zawsze wybór
Jeśli człowiek, dzięki wolnej woli, ma możliwość podejmowania decyzji, to nasuwa się tu pytanie: jakie są alternatywy, między którymi może wybierać? Bruno Gröning mówi o tym tak: „Nie lekceważcie Państwo i nie zapominajcie, Przyjaciele, że człowiek żyje między dobrem i złem. On żyje pomiędzy: tu jest dobro, a tam zło, pomiędzy nimi jest człowiek, on decyduje.”
Człowiek ma wybór. Może czynić dobro lub zło. Kiedy jego bliźni znajduje się w potrzebie, może mu pomóc, może przejść obok niego obojętnie, albo może też wykorzystać to trudne położenie innego człowieka dla własnych korzyści. Może zrobić, jak zechce. Człowiek stoi w życiu zawsze - świadomie lub nieświadomie - na rozstaju dróg, na którym musi zdecydować się na wybór dobrej lub też złej drogi. Przeważnie są to codzienne zdarzenia, które określają bieg losu.
Jak dochodzi do tego, że np. w porywie gniewu zrywamy z przyjacielem, że ze złości na szefa rezygnujemy z pracy, albo - urażeni w swej dumie - odrzucamy jakąś wyjątkową propozycję? Jakże często są to spontanicznie podjęte decyzje, których potem żałujemy, lecz których odwołać już się nie da - jedna chwila, która w oka mgnieniu decyduje o przebiegu całego późniejszego życia - ku dobremu, lub złemu.
Budujące i rujnujące siły
Jak jednak do tego dochodzi? Co kryje się za pojęciami „dobro” i „zło”? Czy całe życie nie jest wytworem ślepego przypadku, na który człowiek jest bezradnie zdany?
Dobro - jak wyjaśniał Bruno Gröning - pochodzi od Boga, zaś zło od jego przeciwnika: od szatana! A on istnieje naprawdę i postawił sobie za cel zniszczyć wszystko, co dobre, wszystko, co pochodzi od Boga. Bruno Gröning: „Kto to czyni, kto nie zaniedbuje niczego, aby zniszczyć dobro, zniszczyć to, co Boże? Skąd bierze się choroba, i to choroba we wszystkim, co rośnie na tej ziemi? Weźcie, co chcecie - jakikolwiek owoc, czy stworzenie. Szatan zawsze i nieustannie usiłuje zniszczyć wszystko. Udało mu się także podejść człowieka.”
„Szatan, który egzystuje na tej ziemi, nie cofnął się przed niczym, aby zniszczyć dobro i to, co Boże.”
„Gdzie Bóg, tam miłość, gdzie szatan, tam wojny.”
W sferze duchowej oba bieguny znajdują się naprzeciw siebie: Bóg jako samo życie i szatan, który chce to życie zniszczyć. Obaj wspierani są przez zastępy istot duchowych, a walka prowadzona jest z całą bezwzględnością. Obie strony są w posiadaniu olbrzymich energii, których istotę Bruno Gröning opisał w prostych słowach: „Boża siła jest budująca, a zła, diabelska, szatańska jest rujnująca.”
Człowiek może przyjąć w siebie obie siły i pozwolić działać każdej z nich - zarówno w swym ciele, jak i w duszy. Jednak gdy pierwsza wzmacnia i pokrzepia, ta druga pozbawia sił i osłabia. Pozytywna siła zawsze zawiera w sobie zdrowie, negatywna - chorobę.
Choroba nie jest żadną karą Bożą, lecz następstwem nieprawidłowych myśli i czynów
Bruno Gröning mówił, że choroba pochodzi od zła i nie jest - jak się to często uważa - karą Bożą. Myśli tego typu określał jako kłamstwo i kategorycznie je odrzucał. Bóg nie karze! Choroba jest wynikiem błędnych myśli i czynów. Gdy zostanie usunięta przyczyna, zniknie też i skutek - i to jest wola Boga.
„To nie jest tak, jak ludzie wierzą, że choroba jest karą od Boga. Można to porównać z sytuacją, kiedy dziecko opuści rodzinny dom. Wówczas rodzice nie mogą otaczać go swoją opieką, nie mogą tego dziecka już chronić. Tak samo my opuściliśmy naszego Ojca. Nie możemy zapomnieć, że jesteśmy tylko i wyłącznie dziećmi Boga. Tylko On może nam pomóc! I On nam pomoże, jeżeli znajdziemy znowu do Niego drogę.”
Wolna wola
Człowiek sam decyduje, czy wierzy w chorobę czy w zdrowie
Wewnętrzna konfrontacja
Kiedy w czasie procesu zdrowienia pojawiają się bóle, nie zawsze jest łatwo pomyśleć, że są to Regelungen. Wielu ogarnia niepewność: „Czy są to bóle związane z Regelungen czy też symptomy choroby?” Zaczyna się wewnętrzna walka, walka o wiarę. Tu się rozstrzyga, czy człowiek otrzyma uzdrowienie, względnie jak długo będzie trwał proces zdrowienia. Zależy to od tego, czemu człowiek bardziej uwierzy, myślom o chorobie, czy myślom o uzdrowieniu. Jeżeli nadal wierzy w chorobę, wówczas ją zatrzyma. Jednak gdy nabierze wiary w zdrowie, wtedy dokona się proces uzdrowienia. Człowiek sam decyduje.
Nikogo nie można zmusić do uzdrowienia, człowiek może tylko się dobrowolnie zdecydować
To jest ważny punkt w nauce Bruno Gröninga. Wciąż podkreślał on, że człowiek posiada nietykalną wolną wolę i że jest to największy dar, jaki żyjąca istota może otrzymać od Boga. Dar ten przenosi człowieka z poziomu stworzenia o przesądzonym bycie na poziom wolnego dziecka, które przestrzega przykazań Ojca z wolnej, nieprzymuszonej woli. Jednakże wolna wola daje także możliwość łamania praw Bożych.
Gröning respektował wolną wolę człowieka w najwyższym stopniu. Dlatego też może on pomóc tylko temu, kto pozwoli sobie pomóc, kto jest gotowy oddzielić się od choroby. On może człowiekowi zabrać tylko to, co człowiek mu odda z własnej woli. Ten, kto zajmuje się ciągle swoją chorobą, ciągle o niej myśli i mówi o niej, będzie nadaremnie czekał na swoje uzdrowienie. Bruno Gröning powiedział tak: „Ja mogę człowiekowi pomóc w odnalezieniu drogi do dobra, ale nie mam prawa podjąć za niego tej decyzji, ani go do tego zmusić. Każdy musi sam odnaleźć swoją drogę.”
„Regelungen“
Oczyszczanie ciała może najpierw wywołać bóle
„Regelungen“ są częścią oczyszczającego procesu
Niektórzy ludzie dostają bólów podczas podczas przyjmowania Heilstromu To zjawisko Bruno Gröning nazwał „Regelung” (regulacja). Są one oznaką zaczynających się zmian w ciele. Bólów regulacyjnych nie można porównywać z bólami chorobowymi. Są one spowodowane przez Heilstrom i są oznaką oczyszczania chorych narządów. Kurt Trampler (uzdrowiony, przez pewien czas współpracownik Bruno Gröninga, dziennikarz i autor książek) napisał: „Bóle regulacyjne dość często dezorientują szukających pomocy. Bóle regulacyjne muszą być. Niektórzy ludzie obawiali się nawrotu choroby, kiedy pojawiały się bóle regulacyjne. Napawało ich to lękiem i mówili: Teraz jest jeszcze gorzej, chodźmy do lekarza. A Gröning na to: ‚Dlatego wyczulam Państwa na to, że kiedy pojawią się bóle regulacyjne, to trzeba je znieść, wycierpieć, przetrwać. Nie wydarzy się nic złego, tylko to, że człowiek wyzdrowieje.‘”
Regelungen mogą wystąpić w bardzo różnych formach. Bóle mogą być podobne do bólów chorobowych, a czasami nawet silniejsze. Ale mogą też objawiać się zupełnie inaczej. Jest to bardzo zróżnicowane, gdyż ludzki organizm reaguje indywidualnie na uzdrawiającą siłę.
Bóle regulacyjne nie mogą być człowiekowi oszczędzone. Są one częścią procesu oczyszczającego, podczas którego brud choroby jest usuwany z ciała na drodze duchowej.
Przebieg Regelungen
Bruno Gröning wyjaśnił zjawisko Regelungen na przykładzie zabrudzonej kanki na mleko. Zapytał, co należy zrobić, gdy trzeba stare, skwaśniałe mleko wymienić na świeże. Odpowiedź jest jasna: najpierw trzeba stare mleko wylać, a następnie umyć kankę. Całkiem podobnie - metaforycznie - jest w przypadku człowieka. Jeśli porównać człowieka do kanki, chorobę do zepsutego, a zdrowie do świeżego mleka, to człowiek musi najpierw uwolnić się w myślach od choroby - wylać zepsute mleko. Następnie ciało zostaje oczyszczone z „brudu” choroby - to są Regelungen. Dopiero do oczyszczonego naczynia można wlać świeże mleko - zdrowie wypełnia człowieka.
Innym razem Bruno Gröning porównuje człowieka do misy na owoce: „Weźcie Państwo jakąś miskę, która wypełniona jest obojętnie czym, powiedzmy owocami, które stoją już wiele dni, tzn. stały i nikt się nimi nie zajmował, i nikt nie wiedział jak się z nimi obchodzić, i się zepsuły. Już nie możecie Państwo tych owoców spożywać. I teraz ktoś przyjdzie i chce Wam dać nowe, zdrowe owoce, to wtedy byłoby wielką głupotą, gdyby ktoś położył te nowe, zdrowe owoce na te zepsute, bo te nowe znalazłyby się również w takim samym stanie, jak już te zepsute. Jeżeli chcecie Państwo mieć zdrowe owoce, to musicie najpierw wyrzucić to, co zepsute, niezdrowe, nie nadające się do jedzenia; ale nie tylko to, także tę miskę do owoców trzeba umyć, aby przyjąć to, co zdrowe. Porównajcie Państwo to, tę miskę, z waszym ciałem, a owoce z waszym chorym organem, a zdrowe jest to, co macie nadzieję uzyskać, ale jest to niemożliwe, jeżeli nie możecie Państwo wyrzucić tego, co zepsute, tzn. w tym przypadku, jeżeli zajmujecie się swoją chorobą.”
„Einstellen“
Prawidłowa postawa ciała i właściwe duchowe nastawienie do przyjęcia Bożego Heilstromu
Heilstromem Bruno Gröning nazywał duchową siłę, która uzdrawia. Używał także zamiennie pojęć uzdrawiająca fala i Boża siła. W jaki sposób człowiek może przyjąć Heilstrom jak się otworzyć na Bożą siłę? Bruno Gröning polecał poszukującym pomocy następującą pozycję siedzącą: nie krzyżować rąk ani nóg, a otwarte dłonie położyć grzbietem na udach. Oprócz tej zewnętrznej postawy ważne jest „wyłączenie” wszystkich rozpraszających myśli i skoncentrowanie się całkowicie na tym, co się dzieje w ciele. Warunkiem podstawowym jest otwarte i pełne wiary duchowe nastawienie. W ten oto sposób człowiek może się otworzyć na napływ uzdrawiającej siły. Bruno Gröning powiedział: „Bóg daje nam całe dobro, my tylko musimy to wszystko, co On nam przesyła, w nas przyjąć. Więc czyńcie to!”
Kurt Trampler (uzdrowiony, przez pewien czas współpracownik Bruno Gröninga, dziennikarz i autor książek) pisał w swej książce Wielkie nawrócenie: „Ważna […] jest, oprócz wewnętrznego przygotowania, pozornie mała, lecz bardzo istotna sprawa. Powinno się siedzieć nie opierając pleców i nie krzyżując rąk ani nóg. Według Gröninga krzyżowanie lub stykanie się rąk powoduje zwarcie życiowego prądu w górnej części ciała. Do takiej samej reakcji dochodzi w dolnej części ciała, gdy nogi są skrzyżowane lub tylko złączone ze sobą. Kto robi takie błędy z przyzwyczajenia, ten może nawet ściągnąć na siebie w dalszej przyszłości całkiem nieprzyjemne choroby.”
Obserwować, co odczuwa się we własnym ciele
Świadome przyjmowanie siły Bruno Gröning nazywał nastawieniem się (Einstellen). Człowiek „nastawia się” na przyjęcie Heilstromu. Gdzie i kiedy to robi, nie jest istotne. Ważne jest tylko, aby człowiek wewnętrznie się wyciszył, wyłączył wszystkie przeszkadzające myśli i obserwował, co dzieje się w jego ciele. Bruno Gröning pytał ciągle swych słuchaczy, co odczuwają.
„Powinniście nastawić się tu tylko na to, aby przyjmować tutaj tę prawdziwą, Bożą przesyłkę. Jak należy tego dokonać, sami stwierdzicie. Jednak muszę ciągle powtarzać, dopiero wtedy, gdy rzeczywiście poświęcicie swemu ciału uwagę, obserwując, co się w nim dzieje, nie wokół niego, lecz tylko w nim, w waszym własnym ciele.”
Każdy człowiek jest w stanie odczuć oddziaływanie Heilstromu we własnym ciele. Jeden odczuwa mrowienie, drugi ma uczucie zimna lub gorąca. Trzeci odczuwa potrzebę poruszania rękami lub nogami, jeszcze inny dostaje drgawek. Heilstrom wywołuje najróżniejsze reakcje u różnych ludzi.
„Heilstrom“
Życiowy prąd z Bożego źródła siły
Gröning jako „transformator“ pomiędzy „elektrownią“ Bogiem i „żarówką” człowiekiem
Bruno Gröning określał siebie jako pośrednika duchowej siły, która pochodzi bezpośrednio od Boga i dokonuje uzdrowienia. Tę bożą siłę nazwał „Heilstromem”.
Aby wyjaśnić istotę Heilstromu, posłużył się takim przykładem. Porównał Boga do elektrowni, a człowieka do żarówki. Tak jak żarówka tylko wtedy spełni swoje zadanie, kiedy z elektrowni otrzyma prąd, tak też człowiek tylko wtedy będzie żył w Bożym porządku, kiedy zostanie zasilony Bożą siłą. Gröning przypisał sobie zadanie „transformatora”. On przetwarza te nieskończenie wysokie, boże energie w taki sposób, aby każdy człowiek otrzymał tylko tyle, ile jest w stanie przyjąć. Jego zdolność do przyjmowania tej siły była nieograniczona. Toteż było możliwe, że np. w Traberhof koło Rosenheimu jednocześnie tysiące ludzi odczuwało Bożą siłę i dochodziło tam do masowych uzdrowień.
Gdy połączenie między Bogiem i człowiekiem zostało zerwane
Bruno Gröning wyjaśnił, że w pradawnych czasach istniało bezpośrednie połączenie pomiędzy „elektrownią” – Bogiem i „odbiorcą” – człowiekiem. Ludzie żyli na ziemi jako Boże dzieci w najwyższej jedności ze swoim Ojcem. Jednakże odwracając się od Boga, wypadli z Bożego porządku i popadli w niedolę i nieszczęście. Połączenie między Bogiem i ludźmi zostało zerwane. Z upływem czasu powstawała coraz to głębsza przepaść, której ludzie nie byli w stanie sami pokonać.
Most nad przepaścią między Bogiem i człowiekiem prowadzący do nowego odczuwania życia
Bruno Gröning zwraca uwagę: „I ponieważ człowiek nie był w stanie powrócić na tę właściwą Bożą drogę, gdyż most prowadzący do niej został zburzony, a on przygnębiony tylko błądził - ten most do tej prawdziwej, Bożej drogi ja zbudowałem, ponownie odbudowałem, i jeżeli będziecie z niego korzystać, jeśli będziecie po nim kroczyć, dojdziecie do tej drogi, do Bożej drogi, gdzie sami będziecie mieli połączenie z tym wielkim, jedynym, Bożym dziełem, gdzie otrzymacie tę prawdziwą, rzeczywistą, właściwą, Bożą siłę życia, aby potem żyć dobrze, a przede wszystkim w zdrowiu.”
„Kto przechodzi tym mostem i idzie dalej prawdziwą Bożą drogą, otrzyma zupełnie inne odczucie, jest zdziwiony tym wszystkim, co istnieje, a czego do tej pory nie mógł rozpoznać. Dopiero wtedy otrzymacie Państwo rzeczywiście połączenie z wielkim, Bożym dziełem.”
Kto żyje według nauki Bruno Gröninga i otworzy się na Bożą siłę, będzie odczuwał uzdrawiający prąd (Heilstrom) we własnym ciele. Zagości w nim zupełnie nowe odczucie: ból, kłopoty i zmartwienia znikną, a w ich miejsce pojawią się zdrowie, harmonia i radość. Człowiek zaczyna doświadczać, że Bóg nie siedzi wysoko ponad gwiazdami jako bezlitosny sędzia, lecz jako pełen miłości Ojciec jest z ludźmi i pragnie im pomóc. Przepaść jest pokonana. Człowiek doświadcza znowu pierwotnego stanu.
Wielkie nawrócenie
Oddzielić się od choroby i wierzyć w zdrowie
Zajmowanie się w myślach chorobą oznacza trzymanie jej mocno
Bruno Gröning wciąż nawoływał ludzi do „wielkiego nawrócenia”. Upominał ich, żeby wiarę w dobro wprowadzali w czyn i porzucili złe nawyki.
Przede wszystkim nawoływał ludzi do tego, aby nie myśleli o chorobach. Stale podkreślał, że choroba pochodzi od zła i jest złem. Zajmowanie się nią oznacza zadawanie się ze złem. To utrudnia proces zdrowienia, a nawet może go uniemożliwić. „Kto zajmuje się chorobą, trzyma ją mocno i blokuje drogę Bożej sile.”
Człowiek powinien się oddzielić od choroby i nie traktować jej jak własności, lecz widzieć w niej zło. „Choroba nie należy do człowieka!”
Chorobę oddać Bruno Gröningowi
Bruno Gröning zaproponował ludziom zabranie ich chorób: „Dajcie Państwo mnie Wasze choroby i Wasze kłopoty! Nie poradzicie sobie z tym sami. Ja będę je niósł za Was. Lecz dajcie mi je dobrowolnie, gdyż ja nie kradnę!”
„Jeżeli dobrowolnie dacie mi Państwo chorobę, żebym mógł ją od Was zabrać, to dobrze. Jeżeli trzymacie ją mocno, to wtedy nie wolno mi nic uczynić. Zabrania tego siódme przykazanie: „Nie kradnij.” Gdybym siłą zabrał człowiekowi chorobę, wtedy zgrzeszyłbym. Nie wolno mi kraść! Kto swoją chorobę kocha, ten trzyma ją mocno, kto może o niej zapomnieć, od tego zabiorę ją, ale żeby ją dobrowolnie oddał, nie tylko w myślach, również w czynach. Musicie Państwo słuchać mojego słowa! Ja nie chcę na Was wpływać. Jeżeli oddacie chorobę dobrowolnie, wtedy zabiorę od Was wszystkie cierpienia!”
Najpierw człowiek musi doprowadzić do wewnętrznego nawrócenia się
Jak poważnie Bruno Gröning traktował wewnętrzne nawrócenie każdej osoby, ukazuje wyraźnie następujący fragment z książki Kurta Tramplera (uzdrowiony, przez pewien czas współpracownik Bruno Gröninga, dziennikarz i autor książek) Die große UmkehrWielkie nawrócenie „Również podczas prywatnych rozmów słyszałem często od Gröninga zdecydowane twierdzenie, iż ponosi on odpowiedzialność przed Bogiem, aby uzdrawiać poprzez Bożą siłę tylko tych cierpiących ludzi, którzy posiadają przynajmniej dobrą wolę do życia według Bożego prawa i odmawianie uzdrowienia tym osobom, które nie są gotowe odstąpić od zła. „Mógłbym – powiedział - doprowadzić do masowego uzdrowienia, mówiąc: Wszyscy chorzy danego miasta lub danego państwa będą zdrowi! Ale czy nie straciłoby się przez to więcej aniżeli zyskało? Czy ci źli ludzie pośród tych chorych byliby gotowi do nawrócenia się? Czy nie nadużyliby tylko przywróconego im zdrowia? Nie! Człowiek musi najpierw w sobie dokonać wewnętrznego nawrócenia się, musi być gotowy do wyrzucenia z siebie tego, co diabelskie i odnalezienia drogi do Boga. Dopiero wtedy wart jest tego, aby zostać uzdrowionym.’”
Pierwotny człowiek nie był chory
Następujące słowa Bruno Gröninga wyjaśniają to stwierdzenie i tłumaczą przyczynę powstawania chorób: „Jak doszło w ogóle do tego, że człowiek stał się chory? Pierwotny człowiek nie był chory. Ludzie stawali się źli, coraz gorsi z pokolenia na pokolenie. Zło tak się rozprzestrzeniło, że wkrótce nie będzie już można żyć. Kłótnie i spory, nawet w rodzinach, więcej wojny niż pokoju między narodami! Troski przyniosły ludzkości duchowe cierpienia i zakorzeniły się tak głęboko, że ludzie musieli zachorować. Jeden obciąża duchowo drugiego. Ludzie stali się zarozumiali, oddalili się od tego, co naturalne, wielu utraciło wiarę w Boga. Ale kto schodzi z Bożej drogi, ten odchodzi od swojego zdrowia.”
Jeżeli człowiek pragnie odzyskać zdrowie za pośrednictwem Bruno Gröninga, to musi być gotów na odrzucenie zła. Musi odwrócić się plecami do zła i choroby, musi się od niej oddzielić i nie myśleć „moja astma, mój reumatyzm itd.” To nie zawsze jest łatwe i wymaga wewnętrznej przemiany. Człowiek musi zasadniczo zmienić myślenie. Nie może z przyzwyczajenia wierzyć w chorobę, lecz musi wierzyć w zdrowie. Powinien wierzyć, że nawet choroby nieuleczalne dają się uzdrowić.
„Rozumem nie można mnie zrozumieć“
Tego właśnie oczekiwał Bruno Gröning od poszukujących pomocy! Czyż nie jest tak, że każdy logicznie myślący człowiek wzdraga się przed traktowaniem takiego wezwania poważnie. W jaki sposób mają powrócić do normalnego stanu zdeformowane przez reumatyzm stawy, jak sparaliżowane kończyny odzyskują sprawność? Jak to możliwe, aby oddać Bruno Gröningowi choroby, nie opisując nawet swoich dolegliwości, a on nie podejmuje najmniejszego leczenia? Czyż to nie obraza dla każdego trzeźwo myślącego człowieka?
Jest to faktycznie wielkie nawrócenie, którego Bruno Gröning oczekuje od ludzi. To oznacza przecież odsunięcie na bok utartego naukowego, intelektualnego myślenia i przyjęcie wiary w coś wyższego. Jego nauka opiera się na zupełnie innych podstawach, które różnią od powszechnego rozumowania, wywodzącego się z materialistycznego ducha czasu. Dlatego też mówił on często: „Rozumem nie mogę być zrozumiany.”
Przyczyna chorób
Jeśli brakuje połączenia z Bożym źródłem siły
Choroba to nie przypadek
Wielu ludzi dzisiaj żyje w przekonaniu, że choroba jest czymś przypadkowym, co pojawia się nagle i spada znienacka na człowieka. Bruno Gröning powiedział natomiast: „Im bardziej człowiek oddalał się od Boga, świadomie czy też nieświadomie, tym mniej życia było w jego ciele, aż było jeszcze tylko tyle życia w nim, że ledwie organy reagowały zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Nie mógł iść przez życie w pełni sił. Tu odłączył się od tego źródła siły. W końcu stracił połączenie z wielkim, Bożym źródłem siły. Nie mógł więcej przyjmować w siebie Bożej siły. Tak więc ono, jego ciało stało się wrakiem.”
Między Bogiem i ludźmi powstała wielka przepaść
To, w jaki sposób człowiek może powrócić do zdrowia, Bruno Gröning opisał w następujący sposób: „Bóg stworzył człowieka pięknym, dobrym i zdrowym. I takim też chce go mieć. Pierwotnie ludzie byli całkowicie połączeni z Bogiem; panowała tylko miłość, harmonia i zdrowie, wszystko było jednością. Ale kiedy pierwotny człowiek posłuchał głosu, złego głosu, który przemówił do niego spoza tej jedności i uczynił to, wówczas zostało zerwane to połączenie i od tego czasu Bóg jest tutaj, a człowiek tam. Między Bogiem i ludźmi powstała wielka przepaść. Nie ma tu żadnego połączenia. Człowiek, zdany sam na siebie, mimo że może być bardzo wierzący i modlić się, to i tak na swojej drodze życiowej zostanie zaatakowany przez zło i wciągnięty do przepaści. Właśnie tam zaszliście Państwo na swojej drodze życiowej, tam na dół. Przeżywacie nieszczęścia, bóle, nieuleczalne choroby. Ja mówię Państwu: Nie schodźcie Państwo jeszcze niżej, wzywam Was do wielkiego nawrócenia się! Idźcie Państwo w górę, a ponad przepaścią buduję dla Was most! Zejdźcie Państwo z drogi cierpień na Bożą drogę! Na niej nie ma nieszczęścia, nie ma bólów, nie ma chorób nieuleczalnych; tu jest tylko dobro. Ta droga prowadzi z powrotem do Boga!”